Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?
Problematyką dotyczącą mieszkalnictwa społecznego zajmuję się od kilkunastu lat. I nawet jeśli w ostatnich latach stała się bardziej popularna w europejskiej debacie publicznej, w dalszym ciągu mogę stwierdzić, że brakuje powszechnie używanej i jednoznacznej definicji tego pojęcia. Zwyczajowo obejmuje ono dziś zarówno zwykle mieszkalnictwo publiczne, jak też mieszkalnictwo czynszowe o umiarkowanym zysku. Czasem odnosi się ono do całości mieszkalnictwa subwencjonowanego, a w kontekście socjalnym dotyczy „schronienia”, czy „mieszkania tymczasowego”. Współcześnie termin „społeczny / socjalny” jest różnie traktowany i odnosić się może do mieszkań: dostępnych, zaspokajających potrzeby, przyjaznych otoczeniu, spółdzielczych; przypisanych do statusu, grupy społecznej, pozycji; społecznych, odpowiednich dla grupy społecznej; kategorii socjalnej odpowiedniej do społecznej poprawności; poprawiających warunki mieszkaniowe.
Tak szeroko ujmowana problematyka dotycząca mieszkalnictwa społecznego w Polsce w dalszym ciągu nie przebiła się do głównego nurtu debaty publicznej. Z dzisiejszej perspektywy można stwierdzić zatem, że w dalszym ciągu, pomimo blisko 30 lat po transformacji ustrojowej, przypomina ona yeti: wszyscy wiedzą, że gdzieś jest, jednak nikt go / jej nie widział…. Mieszkalnictwo w Polsce zasadniczo jest sprawą indywidualną i prywatną, a tylko niewielka część, która może być określana jako „mieszkalnictwo społeczne”, w praktyce funkcjonuje jako część sektora mieszkaniowego, która otrzymuje od państwa (rządu lub samorządu) określone korzyści w celu zmniejszenia finalnego kosztu pokrywanego przez beneficjentów.
Tymczasem w krajach Europy Zachodniej polityka mieszkalnictwa społecznego jest konsekwentnie realizowane od wielu dekad w celu zapewnienia mieszkań tym, którzy nie są w stanie znaleźć odpowiednich i możliwych do wynajęcia lokali na wolnym rynku. Dodatkowo celem sektora publicznego jest wspieranie własności mieszkań i domów dla ludzi o niskich dochodach w celu udzielania im pomocy w stabilizowaniu warunków życiowych. Dotowane budownictwo mieszkaniowe stanowi być może najważniejszy obszar polityki społecznej integracji i często jedyny środek pomocy dla osób samotnie wychowujących dzieci, w podeszłym wieku, o niskich dochodach lub dotkniętych bezrobociem, czy z doświadczeniem migracyjnym. Tym samym ma pomóc w zachowaniu równowagi społecznej, głównie w miastach, zapewnić wysoką jakość życia po rozsądnych cenach oraz wspierać zrównoważony rozwój miast. W realizacji takich celów mieszkaniowych uczestniczy wielu partnerów: państwo, samorządy lokalne, organizacje pozarządowe, inwestorzy prywatni i właściciele mieszkań. Ich rola i kompetencje są różne.
A jednak istnieje!
Przebywając w Utrechcie w ramach partnerstwa mojej Alma Mater oraz Hogeschool Utrecht związanego z realizacją programu ERASMUS+ spotkałam się m.in. z moimi kolegami, z którymi wspólnie realizujemy projekt „Co-creation of Public Services in Europe” (CoSIE). Spotkanie to, poza zwyczajowym omówieniem bieżących i przyszłych zadań projektowych, stało się dla mnie okazją do poszerzenia horyzontów w zakresie mieszkalnictwa społecznego. Podczas zorganizowanej dla mnie wizyty studyjnej przez Woonpartners Midden-Holland (specjalne podziękowania dla Evy, René, Astrid, Suzan i wszystkich, których miałam przyjemność poznać w tym dniu i którzy zechcieli podzielić się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem) zobaczyłam kilka projektów dotyczących mieszkalnictwa społecznego seniorów. Ze względu na ich specyfikę (m.in. inna kultura prawna, stopień zamożności społeczeństwa w Holandii, kultura narodowa, podejście do osób starszych i ich roli we współczesnym społeczeństwie) nie wszystkie pomysły mogą zostać wprost przeniesione na polski grunt i rodzimą praktykę. Jednak kilka z nich dadzą się stosunkowo łatwo zaadoptować w moim kraju.
Oto jeden z przykładów: kompleks mieszkaniowy Anny Frank w Waddinxveen, którego właścicielem jest spółka komunalna reprezentowana przez 6 gmin: Waddinxveen, Gouda, Alphen aan den Rijn oraz Zuidplas Woonpartners Midden-Holland. Kilka wysokich budynków mieszkaniowych liczących łącznie 144 jednostek, wybudowanych w latach 70tych, wymagało dostosowania do aktualnych potrzeb mieszkańców: głównie osób powyżej 65 roku życia, najczęściej samotnych, w różnej kondycji zdrowotnej. Ze względu na ograniczone możliwości finansowe spółki 10 lat temu podjęto decyzję o modernizacji w celu podniesienia jakości życia i zwiększenia atrakcyjności i bezpieczeństwa. Pierwszym krokiem była modernizacja elewacji połączona z termoizolacją i uatrakcyjnieniem elewacji. Kolejnym – nowa koncepcja przestrzeni wspólnych – poza kwestią zwiększenia bezpieczeństwa przeciwpożarowego (odpowiednie systemy) i komfortu funkcjonowania (windy i przestrzenie dla osób o ograniczonych możliwościach poruszania się) – postawiono na wykorzystanie atrakcyjnych materiałów dekoratorskich (farby, fototapety oraz wykładziny), aby zwiększyć przytulność i nadać indywidualny charakter miejsc, które dotychczas stały puste (klatki schodowe, korytarze) i nie zachęcały do wspólnego spędzania czasu. Trzecim, kluczowym działaniem, było wyodrębnienie miejsc, w których mieszkańcy zaczęli przebywać: poczekalnia przy wejściu, klub mieszkańca połączony z możliwością organizacji spotkań, przestrzeń z wyodrębnioną kuchnią do organizacji większych przedsięwzięć, czy specjalnie przystosowane mieszkanie do rehabilitacji i rekonwalescencji dla mieszkańców powracających do zdrowia. Istotną rolę w kompleksie pełni zintegrowane z blokiem, specjalnie dobudowane centrum integracji społecznej, które otwarte jest nie tylko na mieszkańców kompleksu Anny Frank, ale na całą lokalną społeczność. Prowadzone i wspierane jest przez fundację angażującą licznych wolontariuszy, a finansowane ze środków gmin. W budynku, który zwiedzaliśmy, mieszka 200 osób, przy czym średnia wieku wynosi 77.
Z perspektywy koncepcji współtworzenia taki model wydaje się być ideałem.
I jeszcze dla porównania: Zdjęcia „Przed” i „Po” wywieszone są w klatce schodowej na kolejnych kondygnacjach. Tu tylko kilka przykładów
Ale w kompleksie mieszkaniowym Anny Frank mieszkalnictwo społeczne oznacza coś jeszcze.
Poszukiwany, poszukiwana…
Tak rozumiane mieszkalnictwo społeczne w Polsce nie istnieje. Tym samym wyzwaniem staje się wypracowanie odpowiednich form zamieszkiwania i źródeł finansowania mieszkań dla osób o przeciętnych i niższych dochodach. Wyzwaniem jest również upowszechnienie idei mieszkalnictwa społecznego jako miejsca społecznej integracji w sąsiedztwach. Stąd nasz pomysł, aby w ramach projektu CoSIE podjąć temat mieszkalnictwa społecznego i wprowadzić go do głównego nurtu rozważań dotyczących polityki senioralnej, polityki mieszkaniowej i polityki lokalnej.
W ramach planowanego przez nas pilotażowego programu mieszkalnictwa społecznego na osiedlu Popowice we Wrocławiu pragniemy zachęcić głównych interesariuszy (magistrat, spółdzielnię mieszkaniową, deweloperów, mieszkańców, organizacje społeczne i kościelne) do wypracowania własnej definicji tego pojęcia. To będzie nasze lokalne yeti, które chcemy sprowadzić do naszego miasta i do Polski oraz stworzyć mu optymalne warunki do dalszego rozwoju…
Aldona Wiktorska-Święcka
dr hab. z zakresu nauk o polityce, MBA,
pracownik naukowy, Uniwersytet Wrocławski
Wszystkie zdjęcia wykonane zostały podczas wizyty studyjnej przez autorkę i wykorzystane za zgodą Woonpartners Midden-Holland. Maj 2018.